Choć wczoraj był przepis na jeszcze bardzo letnią (TAKĄ) cytrynową granitę, dziś już nieco bardziej w klimatach zbliżającej się (byle nie za szybko) jesieni.
Te cantuccini pomimo, iż do smaków lata nie należą, sprawiły że dopadł mnie baaardzo dobry humor w związku z czym jeszcze latam w bardzo wiosennych sukienkach i o jesiennych smutkach nie ma mowy. :)
Ja te włoskie ciasteczka uwielbiam, jednak pamiętajcie, że są one kruche i twardawe (trochę jak sucharki; idealne do maczania w jakimś płynie), więc osoby o słabych zębach niech mają się na baczności. :P
Inspiracją do tego przepisu był przepis z bloga Majki.
Polecam wszystkim smakoszom Włoskich pyszności!
Składniki:
- 110 g cukru
- 1 jajo
- 110 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżka kawy espresso
- 150 g grubo krojonych orzechów (u mnie migdały i włoskie)
- 10- 15 g wiórków kokosowych
- ok. 20 g rodzynek
Jajko zmiksować z cukrem na gęstą masę.
Mąkę wymieszać z proszkiem i kawą. Dodać do masy jajecznej i wymieszać.
Dodać pokrojone orzechy, kokos i rodzynki. Uformować wałek o długości mniej więcej 20 cm i lekko go spłaszczyć (masa będzie dość lepiąca, dlatego należy posypać dłonie i blat mąką).
Piec 25 minut w 180ºC.
Następnie odczekać ok. 10 minut i pociąć na ciasteczka grubości ok 1-2 cm, które dopiekać jeszcze kolejne 25 minut w 160-170ºC. W połowie pieczenia należy obrócić ciastka na drugą stronę, aby równomiernie się podsuszyły.
Bon Appétit!
Wyśmienite! Mam apetyt na te smaki;)
OdpowiedzUsuńZrobiłam i nie chce się chwalić ale wyszły wyśmienicie xd
OdpowiedzUsuń