Ja jednak uwielbiam to krakowskie wydarzenie i pamiętam jak moi dziadkowie obowiązkowo zabierali mnie i moje rodzeństwo na spacer pomiędzy kramami. Wtedy było to dla mnie niezwykłe przeżycie, bo przecież taki nadmiar zabawek nie zdarza się często. ;)
Teraz mimo, że te zabawki nie robią na mnie większego wrażenia, wciąż bardzo lubię wybrać się na Emaus z moja rodzinką. Taki spacer zbliża, pozwala wrócić myślami do dzieciństwa, pośmiać się i powygłupiać.
Zawsze obdarowujemy się śmiesznymi gadżetami i naprawdę mamy spory ubaw i razem dobrze się bawimy!
Do tego wata cukrowa, kilka oddanych strzałów na strzelnicy, balon napełniony helem i już nasz zestaw odpustowy jest gotowy. :)
A jeszcze jedno, jeśli zdecydujecie się wybrać na Emaus strzeżcie się "gangu polewaczy", w końcu to też lany poniedziałek, my z siostrą nie byłyśmy za bardzo ostrożne i chyba mokre kury wyglądają lepiej niż my dzisiaj. :)
A Wy byliście na Emausie? :) Lubicie?
Piękna pogoda zachęciła krakusów do wyjścia z domu po kilku dniach świątecznego obżarstwa i dziś na odpuście można było zobaczyć prawdziwe tłumy ludzi.
Jedna moja praktyczna rada, nie bierzcie zbyt dużo rzeczy i pieniędzy ze sobą, bo po pierwsze ciężko się wtedy poruszać wśród takich tłoków, a po drugie trzeba zabezpieczyć się przed "kieszonkowcami", którzy wiadomo w tłumie czują się najlepiej.
Na Emausie naprawdę jest wszystko to co najbardziej kiczowate, plastikowe, kolorowe, sztuczne (choć zauważyłam w tym roku, że pojawiają się też zupełnie inne, nowatorskie stoiska). Poniżej kilka przykładów różnych różności Emausowych.
A co można przekąsić? Hmm . . . szczerze mówiąc nigdy nie byłam skłonna do korzystania z usług gastronomicznych na odpuście, bo jedzenie za wysokich lotów to nie jest. Ciepłe przekąski które tam serwują to głównie gofry, frytki i zapiekanki (ociekające tłuszczem i chyba najgorszej jakości) i to jakoś nigdy do mnie nie przemawiało, zawsze zastanawiałam się jak ludzie mogą to jeść, a powiem Wam, że kolejka po tego typu produkty była dzisiaj bardzo długa. Ja skusiłam się na watę cukrową i "miodki" tak w ramach tradycji, ale i tak nie byłam w stanie zjeść tego do końca. To co wydawało mi się najlepszą opcją dla zgłodniałych to gruba pajda wiejskiego chleba ze smalcem (tylko czy ktoś ma ochotę na takie rzeczy po Świętach?!). :)
Miły Pan pozwolił, abym ukręciła sobie watę sama, miałam naprawdę niezłą frajdę i uśmiałam się do łez! :)
To był naprawdę piękny dzień! Pełen uśmiechu, humoru, spędzony w gronie najbliższych osób z którymi nawet "plastikowy odpust" nabiera nowego znaczenia. :)
Jeśli chcecie nadal pozostać w tym klimacie to może Maryla Rodowicz i "Kolorowe Jarmarki" ? ;)
uwielbiam takie jarmarki :) świetne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Nie było za bardzo jak przeciskać się z aparatem, ale starałam się jak mogłam, żeby uchwycić te chwile ;)
UsuńSuper fotorelacja! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, tam też sporo fotek http://przedsiebieprosto.blogspot.com/
Na Rękawce jeszcze nigdy nie byłam, a Twoja relacja mnie zachęciła i mam nadzieję, że w przyszłym roku się wybiorę ;)
Usuń